(Niektóre obrazki w tym poście pochodzą z różnych źródeł Internetu, na każdym z nich jest link skąd pochodzi dany obraz)
Opowiem Wam dzisiaj krótką historię tego jak u mnie wyglądał początek czytania książek, bo tak naprawdę może nie jest to jakaś magiczna, pełna wrażeń historia, ale jednak prowadzę bloga, który jest głównie o książkach, więc czemu by nie?
Jak każde małe dziecko, tak i ja, przygodę z książkami zaczęłam od momentu, gdy moi rodzice naprzemiennie czytali mi na dobranoc. Zaczęło się to mniej więcej jak miałam trzy latka, ponieważ nigdy wcześniej nie potrafiłam usiedzieć w miejscu przy czytaniu, a kończąc właśnie trzy latka udało mi się to. Tak było do przedszkola. W tym okresie czasu, gdy już miałam do czynienia z innymi dziećmi, jakoś nie miałam ani chęci ani przypuszczalnie siły po całym dniu zabaw, słuchać jak ktoś mi czyta.
Wróciłam do tego dopiero, gdy w szkole nagle zostałam do tego zmuszona. Moja mama czytała mi lektury szkolne do drugiej klasy podstawówki, w trzeciej zaczęłam czytać sama lektury (czasami z jej pomocą przy trudnych słowach), a to bardzo się różniło od zwykłych czytanek na lekcji, więc przypuszczam, że to właśnie ten finałowy moment w którym pokochałam to, że sama mogę sobie przeczytać lekturę szkolną. Czytanie ogółem od pierwszej klasy bardzo szybko przyswoiłam i nie miałam z nim większym problemów, oprócz mojego lenistwa, bo w końcu można było się bawić lalkami zamiast czytać, no nie? Jestem pewna, że kilka książek z pierwszej i drugiej klasy też mi w tym pomogło, bo akurat wszystkie te lektury uwielbiałam, a najbardziej ,,Plastusiowy pamiętnik". Tak dla ciekawostki to takiego swojego Plastusia lepiłam chyba codziennie i żaden nie przeżył całego dnia w szkole, dlatego co rano musiałam zaczynać od nowa xD.
Do dziś pamiętam, że pierwszą całkiem samodzielną lekturą bez pomocy mamy przy niektórych słowach były ,,Dzieci z Bullerbyn", których uwielbiałam i dalej mam do nich ogromny sentyment. Po długich błaganiach udało mi się nawet namówić mamę, aby tą książkę zakupiła do domu i właśnie w ten sposób powracałam do niej około sześciu razy.
Kolejnym etapem była czwarta klasa, w której to zaczęłam czytać nie tylko lektury szkolne, ale także zwykłe książki z biblioteki, a wybór był ogromny. Czwarta klasa minęła mi na zapoznawaniu się z czytelnictwem i coraz większym wgłębianiem w tę czynność. W piątej klasie pokochałam czytanie całym sercem i do dziś nie zapomnę, że większość osób w klasie przez ten czas uważała mnie za takiego "dziwaka" bo czytałam książki, a przecież wszyscy tego nienawidzili ze względu na lektury, bo musieli je czytać, a jacy oni byli fajni, bo tego nie lubią, no przynajmniej tak im się wydawało. Byłam na tyle mądra, że mimo iż było mi przykro dalej czytałam i czytałam, po prostu nie przejmowałam się tym co inni mówią. W szóstej klasie nagle wszyscy udawali, że nikt mnie nie wyśmiewał i zaakceptowali fakt, że uwielbiałam czytać.
Jak widzicie ten etap trzech lat był trochę trudny, bo napotkałam przeszkody, jednak wydaje mi się, że całkiem nieźle sobie poradziłam. Dlatego mam ogromną prośbę.
Jeśli ktokolwiek śmieje się z Ciebie, bo czytasz książki, to nie zwracaj na niego uwagi i rób to dalej, jeśli sprawia Ci to przyjemność. Bo w końcu nie ma czego się wstydzić! Za parę lat będziesz inteligentniejszy/a i to ty będziesz się śmiać (nie rób tego nigdy, bo to nie jest ani fajne ani miłe!).
Jeżeli nie czytacie książek, to nie wyśmiewajcie osób, które to robią. Przecież to nie jest żadne dziwactwo czy choroba, to jest czynność, która po prostu zanika, a Ci co jednak czytają powinni czuć się wyjątkowi, że należą do tej mniejszość. Naprawdę.
Etap gimnazjum był o wiele przyjemniejszy, bo stałam się prawdziwym molem książkowym. Czytałam co wakacje masę książek. W roku szkolnym troszkę mniej, bo nie zawsze był czas, ale starałam się. W drugiej gimnazjum na początku stycznia postanowiłam założyć bloga i tak oto jestem w tym miejscu. Cieszę się z tej decyzji, choć początkowo blog był o wszystkim, jednak teraz bardziej mi odpowiada jego tematyka.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was tą prostą, lecz dla mnie bardzo ważną historią. Jeżeli macie ochotę to w komentarzach możecie podzielić się swoją historią, a z miłą chęcią je przeczytam!
Tak więc trzymajcie się i do następnej takiego wpisu w przyszłości ;).
Cześć!!! Moja przygoda z książkami tez zaczela się od najmłodszych lat, tyle że rodzice nigdy mi nie czytali, chyba nie mieli na to czasu, ale za to zawsze kiedy jeździłam do babci na 2 tygodnie to ona mi czytała przeróżne baśnie, uwielbiam takie książeczki dla dzieci do tej pory, szczególnie stare wydania, bo maja przepiekne ilustracje. Pozniej jak miałam może z 6 lat , to starsza siostra zaczela mi wypożyczać książki w bibliotece i szczególnie pamiętam ''Martynkę'' i ''Martusie'' i jakies bajki o miśkach. Uwielbiałam wtedy te książeczki. Tak jak Ty również kochałam dzieci z Bulerbyn i Plastusiowy pamiętnik to bestsellery, które na zawsze pozostaną w moim sercu. Jak miałam 10 lat to pokochałam Anię z Zielonego Wzgórza i przeżylam z nią całe swoje starsze dzieciństwo. Bardzo ciekawy pomysł na notkę, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń(recenzentka-ksiazek.blogspot.com)
Cześć :). O ja też kocham takie ilustracje. Anię z Zielonego Wzgórza też uwielbiam! Całkowicie o niej zapomniałam :O.
UsuńDziękuję :)
Ja czytam dlatego, że uwielbiam uczucie ,,przenoszenia się w inny świat". Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi :
OdpowiedzUsuń) przy okazji można się nauczyć nowych zwrotów. Zapraszam :
KLIK
Ja też je uwielbiam <3 Doskonale rozumiem o co Ci chodzi :)
UsuńBardzo fajny pomysł na post :) Również zaczęłam swoją przygodę z czytaniem dzięki rodzicom. Czytanie przed snem było codziennym rytuałem, po za tym u mnie w domu zawsze było mnóstwo książek, więc chcąc nie chcąc zawsze byłam nimi otoczona ;) A "Dzieci z Bullerbyn" są moją ulubioną książką z dzieciństwa! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam https://literacki-wszechswiat.blogspot.com/
Moją też :) !
UsuńJa czytam od kiedy pamiętam. Zawsze ciągnęło mnie do książek i tak zostało do tej pory. Przez to nie mam już gdzie układać moich cudeńek!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog, będę częściej tu zaglądać :)
Pozdrawiam!
Mi też zaczyna brakować miejsca :)
UsuńDziękuję i bardzo się cieszę, że będziesz zaglądać :)
Dziękuję, że pozwoliłaś mi odkryć swoją historię, ale też za to, że ja sama mogłam wspominać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sara's City
:)
UsuńZawsze zazdroszczę osobom, które pokochały czytanie we wcześniejszych klasach niż gimnazjum. Pamiętam, że jedyną lekturą w podstawówce jaką przeczytałam sama "od deski do deski" była "Chłopcy z placu Broni". Do tej pory pamiętam jak płakałam na ostatnich stronach. Dopiero w pierwszej gimnazjum zrozumiałam, że czytanie książek, to jednak fajna sprawa. Nie da się też ukryć, że książki pomagają przyswoić zasady ortografii i interpunkcji, co później przekładało się na moje prace na języku polskim. I mimo, że była to gimnazjum, to chłopcy z klasy mieli do mnie coś w stylu pretensji, że nauczycielka wyróżniała moje prace. Bawiło mnie to i chyba zawsze będzie bawiło. W każdym razie, chyba nigdy nie przejmowałam się tym, że lubię czytać książki. Bo tak jak napisałaś - nie ma się czego wstydzić.
OdpowiedzUsuńŚwietny post :)
http://1carlsky.blogspot.com/
No i racja, bo nie miałaś czym się przejmować :)
UsuńDziękuję :)
A u mnie wszystko zaczęło się dzięki starszej siostrze. Jako, że jest między nami duża różnica wieku, to nie miałyśmy zbyt wiele wspólnych zabaw, więc zazwyczaj bawiłyśmy się w szkołę. Ona była nauczycielką, ja uczennicą i przez to zanim poszłam do zerówki, to umiałam już czytać i pisać. Lubiłam chodzić z nią do biblioteki, bo fascynowały mnie półki pełne książek, więc któregoś dnia poprosiłam, żeby zrobiła i mi kartę. I tak zaczęłam wypożyczać pierwsze książki. Oczywiście najpierw takie cieniutkie, ale im lepiej czytałam, tym bardziej porywałam się na grubsze książki. I tak mi zostało do dzisiaj. ;)
OdpowiedzUsuńO zabawa w szkołę to prawie całe moje dzieciństwo <3 Też zaczęłam od cieniutkich i do dziś pamiętam, że musiały mieć w środku obrazki, abym w ogóle chciała je czytać xD
UsuńNie rozumiem ludzi, którzy wyśmiewają się z innych, bo ci mają inne zainteresowania. A szczególnie nie rozumiem tych, którzy mają coś przeciwko czytaniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)
napolceiwsercu.blogspot.com
Ja też tego nie rozumiem :)
UsuńPięknie opisana historia, fajnie, że rodzice rozwinęli w tobie tą pasję.
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam przygodę w momencie, kiedy dziadek zawsze przed wieczorynką siadał i uczył mnie czytać bajki "Jaś i Małgosia" itp.
Miło, gdy pasją zarażają starsi :D
Pozdrawiam serdecznie
http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/
:) Bardzo miło, zwłaszcza, że jak jesteśmy mali chcemy naśladować wszystko co robią dorośli :)
Usuńja tak naprawdę dopiero w gimnazjum zaczęłam więcej czytać ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie, będzie mi bardzo miło jeśli zajrzysz, zaobserwujesz xkroljulianx
O, jaki świetny post! *.* Ja bardzo szybko zaczęłam czytać - miałam trzy lata, kiedy już sama czytałam sobie bajki, a to dlatego, że mojej mamie znudziło się czytanie w kółko jednej i tej samej historii, więc powiedziała, że albo sama nauczę się czytać, albo ona już nigdy więcej mi nie przeczyta tej bajki :D Hahahaha Dzieci z Bullerbyn są jedyną lekturą, której nie przeczytałam (a jestem w liceum xD), za to Plastusiowy Pamiętnik kocham bardzo mocno ♥ Chociaż moim #1 z podstawówki i tak będzie O Psie, który jeździł koleją - nie pamiętam czy jako dziecko przy niej płakałam, ale ostatnio czytałam ją bratu i wtedy nie dałam rady powstrzymać łez :'(
OdpowiedzUsuńBuziaki, Lunatyczka
To masz czego żałować co do "Dzieci z Bullerbyn", przynajmniej moim zdaniem, bo ta książka jest cudowna :) O, "O psie, który jeździł koleją" zapomniałam całkowicie, niestety ale z biegiem czasu nie do końca pamiętam wszystkie lektury, nawet jak bardzo je lubiłam. Ta lektura była piękna i do dziś będę pamiętać jak bardzo płakałam przy jej czytaniu, bo najprawdopodobniej była to pierwsza książka przy której płakałam :)
UsuńBardzo ciekawą historię nam przedstawiłaś i myślę, że wielu z Nas miało podobnie. Nawet w ubiegłym roku, gdy czytałam książkę za książką w szkole (a byłam w ostatniej klasie liceum), ludzie dziwnie na mnie patrzyli, pytali czemu ciągle czytam, nie docierało do nich, że nie kręcą mnie imprezy czy picie alkoholu, tylko po prostu uwielbiam czytać i to sprawia mi największą radość.
OdpowiedzUsuńJa na początku kochałam Dzieci z Bullerbyn, ale z perspektywy czasu widzę, że to książka nie dla mnie. Chociaż mimo wszystko mile ją wspominam :) Miło było poznać Twoją historię.
Pozdrawiam, Dakota z 97books
Mnie też nie kręcą takie "zabawy", uważam, że lepiej być bezpiecznym (bo tyle się złego teraz dzieje na imprezach) i poczytać sobie książkę, niż źle skończyć.
UsuńJa bardzo mile ja wspominam, ale jak próbowałam przeczytać ją w szóstej klasie to nie dałam rady, bo była dla mnie za prosta i może z biegiem lat za nudna.
Ooo Plastusiowy Pamiętnik <3 Pamiętam, że sama też lepiłam plastusie codziennie i do piórnika chowałam :')
OdpowiedzUsuńW sumie to od dziecka uwielbiałam książki, ale niecierpiałam lektur xD Ale w 6 klasie to z tobą tak zaczęłam więcej czytać, aż teraz nie mogę się uwolnić z tego nałogu :) Ale jest to pozytywny nałóg ♥
Pozdrawiam i Zapraszam do mnie SMILE ♥
Ooo, uważam, że to urocze :) Jak każdego dnia ten Plastuś przechodził wiele, a później trzeba było nowego lepić :)
UsuńPozytywne nałogi są najlepsze, szkoda tylko, że tak mało ich jest ;(
Jak można się śmiać z kogoś, bo czyta? Właśnie śmiać się powinno z tych, którzy nie czytają bo to świadczy o ich ignorancji ;)
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia jak można, ale widzisz niektórzy to potrafią. Też tak uważam :)
UsuńJa też bardzo kochałam,bardzo kocham i będę kochać książki!Pamiętam jak w szkole była tylko jedna osoba lepsza w czytaniu ogromnej ilości książek,nie wspomnę o tym,że"Pana Tadeusza"przeczytałam chyba z trzy razy a "Iliade"Homera połknęłam w para dni.Teraz zakupiłam Kindle i nie muszę się obawiać,że nie ma miejsca na półkach.Czytając budujemy swoją wyobraźnię.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze tych książek nie czytałam, jak przypuszczam są one przede mną w liceum :)
UsuńBudujemy <3
Czytam te wpisy i serce mi rośnie. Z radości, że są jeszcze osoby, które czytają. Pamiętam, a było to dawno temu, jak moja pani w szkole zalamywala ręce, bo przeczytałam już wszystkie książki typu "poczytaj mi mamo".Dala mi baśnie Andersena.Czytalam je z pól roku, ale dałam radę. "Dzieci z Bullerbyn"tez pamiętam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMi też rośnie jak otaczam się coraz większą ilością osób, które czytają :)
UsuńA ja nie lubiłam czytać i to dość długo. Nie przekonywała mnie żadna lektura w wczesnej podstawówce (pod koniec było ciut lepiej). A jak pani nam czytała Plastusiowy Pamiętnik to przysypiałam :P na szczęście wyrosła ze mnie czytelniczka, że ho ho :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Katia z zaczytana-i.blogspot.com
To przynajmniej tyle dobrze, że wyrosła i teraz jesteś tu z nami :)
UsuńMi również czytała mama jak byłam mała, kochałam słuchać jak mi czyta, ale niestety nie lubiłam czytać sama. Moja miłość do książek pojawiła się dopiero w drugiej gimnazjum kiedy dostałam "Wybranych" na Mikołajki. Od tamtej oory czytam bardzo często. W gimnazjum przeczytałam wszystkie lektury a w podstawówce może połowę... Nawet "Dzieci z Bulerbyn" nie przeczytałam. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńCzyli jak widzisz przełomowy moment nastąpił, gdy trafiłaś na odpowiednią książkę, która cię zainteresowała i pociągnęła dalej :)
UsuńWpis w cale nie był nudny, lubię słuchać/czytać o tym, jak ktoś rozpoczął swoją przygodę z czytaniem. Tak bardzo mnie tym zachęciłaś, że chyba napiszę coś takiego u siebie, bo jeśli chciałabym to zmieścić w komentarzu wyszłoby to bardzo długie i wątpię, żeby dobrze się to czytało ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ^^
Książki bez tajemnic
Cieszę się, że tak myślisz :) W takim razie będę czekać u Ciebie na blogu na Twoją historię :)
UsuńJa też mam ogromny sentyment do "Dzieci z Bullerbyn". :) Cieszę się, że już w dzieciństwie zapałałam miłością do literatury, co teraz staram się przekazać mojemu dziecku.
OdpowiedzUsuńJa też się z tego cieszę :)
UsuńNaprawdę świetna historia, która pozwala lepiej poznać Twoją przygodę z książkami. Ja też kocham czytać, czasem nawet czytam na przerwach w szkole, a i inni jak zauważają jak szybko czytam następna to robią wielkie oczy i nie mogą uwierzyć xD
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o czytanie na wakacjach to rok temu przeczytałam równo 20 wspaniałych książek ;)
Mole książkowe rządzą!
Rok temu też przeczytałam coś koło 20 książek! To bardzo dobrze, że lubisz czytać <3
UsuńMole książkowe rządzą! :)
To może ja też opowiem? Mi czytała moja kochana babcia i bardzo jej za to dziękuję. Nigdy nie miałam problemów z czytaniem płynnie i rozumieniem czytanego tekstu. I bardzo mnie to cieszy. Pierwsze lektury czytałam sama, ale pamiętam też pierwsze książki, nie lektury. To była seria opowieści o kotach i psach, bardzo kochana i nie powiem - niektóre tomy wzruszające do łez. Ale nigdy nie byłam leniwa, o nie. Czytanie kochałam.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że najdłuższą książką do pewnego momentu jaką przeczytałam był Dom nad morzem. Dlatego też mam zamiar do niej powrócić, chociaż to romans, które nie bardzo lubię :) Miała ponad 600 stron i to był nie lada wyczyn jak na dziesięciolatkę.
Taka prawdziwa książkomania zaczęła się podczas czytania HP. Serii, która zawładnęła moim życiem i przeczytałam ją już 6 razy.
I tak samo jak ty, spotykam się do dziś ze zdziwieniem, że czytam książki. Pamiętam jak ktoś mnie kiedyś zapytał, że po co czytam coś co nie jest do szkoły i że jestem dziwna. Myślałam, że go rozszarpię :D
Czytanie książek to duża frajda, uwierzcie mi. Nie robię żadnych błędów ortograficznych, dużo więcej słów znam i inaczej postrzegam świat. I czuję się o wiele dojrzalsza niż na swój wiek.
Pozdrawiam i dziękuję za ten post.
Chętnie to przeczytam, opowiadaj ;D
UsuńJa też nigdy nie miałam takiego problemu. Ja HP czytam dopiero w tym roku po raz pierwszy, nie mam pojęcia jak do tej pory się uchowałam, ale uwielbiam ją <33
Czuję się podobnie, również pozdrawiam i nie dziękuj ;)
Zawsze trochę zazdrościłam dzieciom, którym rodzice czytali do snu! A "Dzieci z Bullerbyn" z to chyba jedyna lektura, której nie przeczytałam:D
OdpowiedzUsuńO nie! Jak mogłaś tego nie przeczytać xD? To jest genialne :D
UsuńŚwietny post! U mnie w klasie (jestem w gimnazjum) raczej nie wyśmiewa się z czytających, tylko raczej szufladkuje się ludzi. Czyta - wie dużo - jest kujonem. Jednak nie jest to nic niemiłego, ani krępującego. Nieraz pytają się mnie: "Skończyłaś wyzwanie książkowe?", lub "I co dobra ta książka, którą czytasz?". Lubię takie rozmowy, gdy ktoś, kto nie czyta powie mi, że zastanawia się, czy nie zaznajomić się z treścią książki, bo właśnie oglądnął film. Bardzo lubię motywować ludzi do czytania i opowiadać im o tym jakie książkowe "problemy" mnie dręczą.
OdpowiedzUsuńJa czytam od przedszkola, wszystko zawdzięczam moim kuzynkom;) Kocham czytać i nieraz nie potrafię zrozumieć tych, którzy tego nie lubią.
Jeszcze raz dziękuję Ci za ten piękny post i ciepło pozdrawiam!
Przy okazji zasugeruję Wam odwiedziny na moim blogu, będę bardzo szczęśliwa, jeżeli ktoś na to zerknie: booksinshadow.blogspot.com
Cieszę się, że ci się spodobał :)
Usuń