12.12.2018

[185] Kim Holden ,,Promyczek"

Z góry Was uprzedzam, że ta recenzja może być szokiem dla tych, którzy uwielbiają tę książkę. Spotkałam się wiele razy z wyświechtanymi frazesami "ta książka zmienia patrzenie na życie", ,,wylałam morze łez", "nie znam bardziej wzruszającej historii". Jak już możecie się domyślić z żadną z nich się nie zgadzam i zaraz Wam opowiem dlaczego ta książka nie wywarła na mnie wrażenia i dlaczego uznałam ją za słabszą powieść.

,,Życie dla nikogo nie jest łatwe. Wszyscy musimy walczyć, by wycisnąć dobro z czasu, który nam ofiarowano."

TAJEMNICE MOGĄ ZNISZCZYĆ PRZYSZŁOŚĆ
Kate Sedgwick nigdy nie miała łatwego życia, ale za szczególnie się tym nie przejmowała, bo brała to co ofiarował jej los i nawet ze złych momentów wyciągała chwile z których warto było się cieszyć. Dziewczyna to niepoprawna optymistka. Widzi tylko jasne strony. Dlatego jej najlepszy przyjaciel nazywa ją Promyczkiem. Wyjeżdżając do San Diego, a konkretniej do Grant nigdy, by nie przypuszczała, że w tak małym miasteczku będzie ktoś kto poruszy jej sercem w dotąd nieznany sposób. Każdy ma jednak tajemnice, a one mogą oczyścić lub zniszczyć...

BOHATEROWIE
I tu zaskoczę Was po raz pierwszy, ten książkowy Promyczek nie zdobył mojej sympatii. Główna bohaterka jest dosyć młoda, bo ma tylko 19 lat, czyli jest wiekiem bardzo zbliżona do mnie, choć ja odczuwałam jakby miała koło 25 lat, ale to nie jest aż takie ważne. Najbardziej chyba irytowało mnie jej specyficzne poczucie humoru, którego nie łapałam, ciągłe nadużywanie słowa ,,młoda/młody", co mnie tak wpieniało, że nieraz pewnie leciał mi dym z uszu... Irytowała mnie niesamowicie i odebrałam ją jako kogoś, kto w wielu sytuacjach pozwala sobie na zbyt wiele, wiadomo chciała dobrze, ale niektóre sytuacje wymagają jednak pewnego zastanowienia... Jak na postać z którą miałam spędzić całą książkę było naprawdę źle. Nie mam pojęcia jakim cudem dałam radę ją znieść (wiem, że może to brzmi bezdusznie dla tych co czytali tę lekturę i wiedzą jakie miała życie, ale naprawdę nie potrafię tego zmienić, że aż tak mnie irytowała). Jeżeli chodzi o inne postacie to Gus, jej najlepszy przyjaciel, także nie zyskał ciepłych uczuć. Był zbyt podobny do Kate bym go polubiła. Keller Banks kojarzył mi się raczej z kluchowatą ciapą, a nie prawdziwym mężczyzną. Serio, odebrałam go jako kogoś kto jest zbyt delikatny i ślamazarny, tak więc jak widać trzy główne postacie nie przypadły mi do gustu. Lepiej już było z pobocznymi jak na przykład Clayton'em.


DLA FANÓW GREENA,  HOOVER I ROWELL - SUPER SIĘ ZAPOWIADA
Jakim cudem to przeoczyłam to nie wiem, ale już sama ta informacja powinna mnie odstraszyć od tej książki. Hoover lubię, ale ani Greena ani Rowell nie. Czytałam ,,Gwiazd naszych wina", czy nawet w podobnym stylu ,,Jesteś moim zawsze", ale żadna mnie nie porwała. Takie historie chyba nie są dla mnie.

! AKAPIT SPOILER !
Gdzieś u kogoś zaspoilerowałam sobie, że ta książka jest o raku i już od początku czytania byłam do niej sceptycznie nastawiona i być może dlatego mnie tak nie porwała, choć jak pisałam na górze takie historie chyba naprawdę nie są dla mnie. Musicie wiedzieć, że tego typu historie mnie "nie bawią". Nie zrozumcie mnie źle, posiadam coś takiego jak empatia (czasami nawet aż za bardzo), ale wychodzę z założenia, że ta choroba zbyt często występuje w prawdziwym życiu, bym chciała o niej czytać. Nie lubię nie potrzebnie się dołować. Życie jest wystarczająco ciężkie i szare, bym chciała dobrowolnie się smucić. Nie znaczy to, że jestem w tym temacie ignorantką, ale ograniczam dopływ informacji do siebie, bo nikt nie jest w stanie dźwigać ciężaru (zła) całego świata...


ZA DUŻO OCHÓW I ACHÓW
Osobiście uważam, że jak na tyle zachwytów naprawdę można spodziewać się czegoś DUŻO lepszego. Bo tak naprawdę ta książka jest zwyczajna. Niczym szczególnym się nie wyróżnia, jej głównym celem są same tragedie, które mają wymusić łzy i poruszenie. Nic z wymyślonych sytuacji mnie nie zaskoczyło. Nic (SPOILER ani choroba Kate, ani śmierć Grace, ani że Stella jest córką Kellera KONIEC SPOILERU). Dla mnie ta książka była stanowczo za gruba, bo w większości była o niczym. Te sytuacje nic nie wnosiły. Spokojnie mogłaby liczyć trzysta stron, a nie ominęłoby nas nic ważnego. Jak na tyle stron, dopiero ostatnie sto nawet mi się podobało, a jakieś ostatnie czterdzieści sprawiło, że napłynęły mi łzy do oczu, niestety szybko przyszły, szybko poszły. Nie uroniłam ani jednej łzy. A płaczę na byle czym. Nie mam pojęcia dlaczego. Jest to dość dziwne, bo jak mówiłam płaczę na byle czym, za to skojarzyło mi się, że Dominika z Books Of Souls nie płacze przy książkach, a przy tej płakała, gdzie tu logika? 

OPRAWA GRAFICZNA
Okładka jest pięknie minimalistyczna i po prostu piękna, ale nie myślcie, że jest idealna, bo pod względem fabuły okazuje się, że nasz Promyczek jest blondynką, ups, na okładce ewidentnie dziewczyna ma brązowe włosy. No cóż... Blond pewnie lepiej, by się komponował z tym białym tłem, ale nie można mieć wszystkiego... I tak chwała za to, że nie mamy oryginalnej okładki.


PODSUMOWUJĄC
Promyczek to książka, która była całkowitym przeciwieństwem tego, czego oczekiwałam. Osobiście zawiodłam się na tej książce i nie uważam, by była warta, aż takiego rozgłosu, ponieważ jest zwyczajna. Naprawdę. Jej główną ideą jest tragedia, ale halo, to już było! Nie ma w niej nic odkrywczego, nic zaskakującego, mnie nawet ona nie wzruszyła, a podobno miałam zostać rozwalona emocjonalnie. No cóż... W pewnym sensie jestem w stanie zrozumieć dlaczego innym się podobała, ale ja tego nie podzielam. 


OCENA: 3/10 (słaba)
                                             

Czytaliście? Daliście się porwać? A może znajdzie się jakaś osoba, która zgadza się ze mną (choć pewnie o to ciężko)?


21 komentarzy:

  1. Pierwszy raz spotykam się z taką opinią o tej książce. :) To naprawdę potwierdza fakt, że każdy odbiera książki inaczej. Albo może czytałaś w złym momencie? Albo faktycznie ci się nie spodobało i trudno. :) Widzę twój punkt widzenia. Ja nie wiedziałam, że ta książka jest o tej chorobie, nie miałam wręcz pojęcia co czytam i może dlatego to też inaczej odebrałam. Bo odebrałam tę książkę jako książkę o życiu, jego przeżywaniu i spontaniczności, by żyć jak najlepiej. Wiem, ze te słowa są trochę puste, ale staram się w nie wierzyć, mimo że nie zawsze mi wychodzi, by się do tego stosować.

    OdpowiedzUsuń
  2. O widzisz, ja pewnie kiedyś po nią sięgnę, aby wyrobić sobie własne zdanie. Po której stronie będę? Spodoba mi się czy nie? ��

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam i... zgadzam się z większością twojej opinii. Tylko w przeciwieństwie do ciebie moja pierwsza ocena dla tej książki to było jakieś 5,5 - 6/10. Dopiero później stwierdziłam, że to była zbyt słaba książka na tak wysoką ocenę. Nie potrafię też zrozumieć co jest w niej takiego, że wiele osób wylało morze łez czytając ją (albo ja mam znieczulice...).
    Pozdrawiam :)
    https://life-ishappiness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak samo tego nie rozumiem, a jak napisałam płaczę na byle czym, a tutaj nic mnie nie wzruszyło :/

      Usuń
  4. Czytałam i choć zauważam jej wady, to mnie - KURCZĘ BLADE - ogromnie się podobała ;)
    Btw, czytałaś może "Ostatnie dni Królika" Anny McPartlin? Jeśli nie - gorąco polecam ;)

    Pozdrawiam cieplutko,
    Paulina z naksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam, ale nie ciągnie mnie do tej powieści :/

      Usuń
  5. Jakby czytala swoją opinię XD. Nie wiem czemu to jest tak uwielbiane. Dlaczego? Nic ciekawego nie wnosi, jest nudna i irytująca. Kate nie znosiłam! Właśnie to młody/młoda to była jakas masakra.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznaję, że mocno zaskoczyła mnie Twoja opinia. Dla mnie, ta książka okazała się rewelacyjna, ala ilu czytelników, tyle samo wrażeń, co jest w pełni zrozumiałe. 😊

    OdpowiedzUsuń
  7. Również uważam, że ta książka to nic nowego i odkrywczego, czytało mi się przyjemnie, ale jakoś szczególnie mnie nie porwała. Za to koniec jednak miał coś w sobie, bo parę łez uroniłam :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam dawno, ale mnie się bardzo podobała. Pamiętam, że mocno mnie wzruszyła.
    Ps. Oryginalna okładka jest okropna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Nawet nie wiedziałam, że książka może mieć tak nijaką i bezosobową okładkę!

      Usuń
  9. Szkoda, że się zawiodłaś. Książka czeka na swoją kolej u mnie, już jakiś czas temu ją kupiłam i ciekawa jestem jak ja ją odbiorę. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wydaje mi się, że gdzieś czytałam, że główna bohaterka jest taką, jakby superbohaterką. Niezwykle szczęśliwa, mimo tego co ją spotyka. I przez to mnie to jakoś nie jestem do tego przekonana. Wiem, że mi się to nie spodoba, bo nie lubię takich zabiegów.


    swiatwedlugkasi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja właśnie same pozytywne opinie czytałam, dlatego też sama muszę się za nią zabrać i wyrobić sobie o niej zdanie.
    Serdecznie pozdrawiam.
    www.nacpanaksiazkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja skończyłam ją dosłownie tydzień temu i też nie do końca rozumiem cały ten szał. Książka mi się podobała, ma piękne przesłanie, ale o co aż tyle szumu to nie wiem.
    xoxo
    L. (http://slowotok-laury.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak samo, z tą różnicą, że mi się ogólnie cała nie podobała :/

      Usuń

Drogi czytelniku!
Bardzo się cieszę, że się tutaj znalazłeś. Jeżeli masz chwilkę wolnego czasu to skomentuj przeczytany post, na pewno wywołasz tym uśmiech na mojej twarzy! A jak zostawisz linka do swojego bloga to na pewno złożę Ci rewizytę.

♥SPODOBAŁ CI SIĘ MÓJ BLOG? TO ZAOBSERWUJ!♥