Stosunkowo niedawno miałam okazję poznać historię ,,Był sobie pies", która jak się okazało była całkiem niezła, a do tego wyjątkowa, bo to pies był jej głównym narratorem! Tym razem zdecydowałam się na podobną historię tego samego autora. Ciekawym faktem jest to, że czytam książkę świąteczno-zimową, tuż przed Wielkanocą xD. No cóż... Tak tylko chyba ja mogę, a tak na poważnie nie mogłam się oprzeć jak zobaczyłam ją w bibliotece ;).
BYŁ SOBIE PIES NA ŚWIĘTA
Tym razem historię poznajemy niestety z perspektywy człowieka, a szkoda! Josh, główny bohater, to samotny mężczyzna mieszkający wysoko w górach. Pewnego dnia sąsiad podrzuca mu ciężarną suczkę, Lucy, aby przez kilka dni jego nieobecności zajął się psem. Mimo dużego oporu Josh zajmuje się psem, a jego lód coraz bardziej topnieje na widok tej czworonożnej istoty. W wyniku pewnych nieprzyjemnych wydarzeń potrzebuje pomocy i zgłasza się do schroniska, a tam wszystkiego uczy go piękna opiekunka zwierząt - Kerri. Czy futrzana rodzinka zmieni jego los?
GŁÓWNY BOHATER I PIESKI
Przyznaję od razu na wstępie, że nie zapajałam do Josha specjalną sympatią. Nie mam pojęcia czemu, nie, wróć, mam pojęcie czemu i zaraz Wam powiem. Irytowało mnie to, że bohater jest dorosłym facetem, ale z gatunku tych brzydko mówiąc tępawych mężczyzn, którym jeżeli nie powie się prosto z mostu "zrób to i to", to oni za nic nie domyślą się niczego sami! I w tym wypadku właśnie tak jest. Gdy zaczyna rodzić się między nim, a kobietą, jakieś uczucie, jest bardziej bezradny niż dzieciak w piaskownicy, któremu ktoś zawinął grabki. Serio. Nie mogłam znieść tej jego nieporadności, braku bystrości. Działało mi to okropnie na nerwach, a biorąc pod uwagę, że książka jest jego historią i występuje w niej na każdej stronie, moje irytowanie rosło. Całą historię uratowały jedynie pieski, którym nie sposób się oprzeć, więc sceny, gdzie występowały (a było ich naprawdę dużo), były dla mnie znośne i jako tako przyjemne.
FABUŁA
Pojawia się, że tak powiem kilka zwrotów akcji, ale raczej powinno się być nastawionym, że książka ma na celu umilić wieczór i dostarczyć rozrywki w postaci czytania, niż wywoływać lawinę emocji i adrenaliny. Jak już wspomniałam jednym, wielkim niefartem jest główny bohater!
OPRAWA GRAFICZNA I...
Co do oprawy graficznej to okładka w miarę mi się podoba, choć przyznam, że piesek, który na niej widnieje jest smutny i zaczęłam się nawet zastanawiać do czego to nawiązuje, ale nie doszłam do żadnych konkretnych wniosków. Moim zdaniem kolory powinny być nieco bardziej świąteczne (złoto, biel, czerwień, zieleń - typowe kolory Bożonarodzeniowe), ale już dobra, dajmy im spokój. Rewanżuje się to w środku, bo jest bardzo estetycznie, czcionka jest bardzo, bardzo przyjemna dla oka i czyta się błyskawicznie, a nad każdym rozdziałem jest uroczy miniaturowy piesek (ten z okładki) z rogami reniferka. Kolejna rzecz nad którą się zastanawiałam to... pogrubione niektóre słowa. Szczerze? Nie mam bladego pojęcia w jakim celu były zrobione, bo najczęściej nie były to jakieś słowa kluczowe tylko przypadkowe, pojedyncze wyrazy. Nieco psuło mi to widok estetyki, bo nie mogłam się przemóc, by nie uznać tego za błędy, choć najprawdopodobniej był to zamierzony zabieg.
PODSUMOWUJĄC
Psiego najlepszego, czyli był sobie pies na święta to historia dużo słabsza niż ,,Był sobie pies". Pierwszym rażącym faktem jest to, że tym razem mamy historię człowieka i właśnie dlatego traci na wyjątkowości, bo autor poprzednim razem zdecydował się na narratora - psa, co moim zdaniem było świetne i naprawdę żałuję, że zrezygnował z tego pomysłu przy tej historii! Może nie żałowałbym tak bardzo, gdyby nie fakt, że nie polubiłam głównego bohatera, Josha. Działał mi na nerwach swoją bezradnością i brakiem bystrości. Jedyną przyjemną rzeczą były chwile ze szczeniaczkami, nic poza nimi nie przypadło mi do gustu, jeżeli chodzi o całą historię. Szkoda, że ta wypadła, aż tak słabo... Raczej nie polecam, chyba, że ktoś ma dużą dozę tolerancji, dla lekko przygłupich mężczyzn, będących głównymi bohaterami.
OCENA: 4/10 (może być)
Czytaliście? Która książka bardziej Wam przypadła do gustu? Zgadzacie się ze mną odnośnie Josha, czy macie całkowicie inne zdanie na ten temat? Chętnie dowiem się co sądzicie ;).
Chcę dać za jakiś czas szansę tej książce, bo czasem lubię sięgać po takie niezobowiązujące pozycje. :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJeszcze żadnej nie czytałam, ale mam na nie wielką ochotę. Teraz chyba znowu wychodzi jakaś książka tego autora i mam nadzieję, że i do mnie ona trafi ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
biblioteka-feniksa.blogspot.com
A właśnie też coś słyszałam... :)
UsuńNie czytałam i raczej nie zamierzam. "Był sobie pies" bardzo mi się podobał, więc nie zamierzam sobie psuć opinii o autorze ze względu na kolejną, mniej udaną książkę. Myślę, że ta historia nie chwyciłaby mnie tak za serce jak poprzednia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Od książki strony
:D
UsuńMnie ta książka mega przypadła do gustu <3 czytałam ją przed świętami, kiedy już byłam stęskniona za zimowo-świąteczną aurą, a w dodatku uwielbiam zwierzęta <3 a "Był sobie pies" czeka na półce!
OdpowiedzUsuń:D
UsuńMam ochotę przeczytać tę książkę mimo,że jest słabsza od swojej poprzedniczki, ale będzie musiała poczekać na Boże Narodzenie.:)
OdpowiedzUsuńU mnie w normalnej sytuacji też by czekała :)
UsuńSzkoda, że tym razem pies nie jest narratorem bo szczerze mówiąc to właśnie ten fakt sprawił że "Był sobie pies" tak bardzo mi się podobał :) Mimo wszystko być może bliżej świąt sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bookinoman.blogspot.com
U mnie było tak samo :/
UsuńMam tę książkę na półce od Bożego Narodzenia i mimo że planowałam przeczytać ją jeszcze w święta, to mi się nie udało. Może w grudniu mi się uda :D
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
;D
UsuńNie czytałam "Był sobie pies", więc automatycznie nie sięgnę i po tę pozycję. Gdybym jednak miała ochotę na psią historię, to zdecydowanie zostanę przy "Był sobie pies".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zapraszam do mnie
;)
UsuńKsiązka jest cudowna i sympatyczna <3
OdpowiedzUsuńZapraszam https://ispossiblee.blogspot.com
:)
UsuńNie czytałam jeszcze żadnej z książek tego autora i jak narazie chyba sobie daruje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/
Nigdy mnie specjalnie do tej książki nie ciągnęło, i może słusznie, jak widać. Zresztą na Był sobie pies także nie miałam wielkiej ochoty. Chyba nie do końca kręcą mnie takie zwierzęco-słodziutkie klimaty ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
BOOKS OF SOULS
:)
UsuńMoże kiedyś... kto wie.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńWidziałam już tą książkę ale szczerze mówiąc nie czytałam jej jeszcze :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :) masubiendo.blogspot.com
:)
Usuń