Dużo słyszałam na temat tej książki, gdy miała premierę. Z tego co pamiętam były to same pochlebne recenzje na jej temat. Przyznam, że ja sama bardzo chciałam ją przeczytać, głównie chyba ze względu na okładkę, ale opis też bardzo intrygował. Czytając ją okazało się, że coś nie wyszło tak jak chciałam, a teraz powiem Wam co...
,,Dzieci zdradzają rodziców, same stając się dorosłymi."
DZIEWCZYNA ZE SKRZYDŁAMI
Pewnego dnia rodzi się dziewczynka ze skrzydłami, nazywa się Ava, Ava Lavender. Na świat przychodzi też jej przyrodni brat - Henry - który od małego nie wypowiedział więcej niż kilkadziesiąt słów i który nie cierpi dotyku. W tym wszystkim jest także ich matka - Viviane oraz babcia - Emilienne. Ava pragnie poznać historię całej swojej rodziny, by odpowiedzieć sobie na pytanie co jest nie tak, czemu nie jest normalna. Dziewczyna małymi kroczkami odkrywa przeszłość swojej rodziny, w między czasie nie jaki Nathaniel Sorrows bierze ją za anioła, a jego fascynacja dość szybko zamienia się w zgubną obsesję. Czy jest szansa, że nie zaprowadzi go to do obłędu? Jak potoczą się losy dziewczyny ze skrzydłami?
PRZYPADKI RODZINY LAVENDER
Właściwie tytuł powinien brzmieć nieco inaczej, bo główna bohaterka pojawia się dopiero gdzieś w połowie książki. Na samym początku idziemy śladem rodziny Roux (o ile dobrze zapamiętałam nazwisko), która później przechodzi w Lavender. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że w pewnym sensie jest to biografia tej magicznej rodziny.
LEKKA NICZYM PIÓRKO? ACH TAK...?
Zwykle nie czytam wielu opinii na temat książki, którą mam przeczytać, a nawet jeśli to nie zbyt dużo zostaje mi w głowie, jak mija dużo czasu od czytania takowych opinii. W tym przypadku tak było, jedyne co zostało mi po przeczytanych recenzjach to sformułowanie, że książka jest lekka niczym piórko. Ja tak nie uważam. Przeżyłam męczarnie czytając ją. Jestem jednoczenie pełna podziwu jak i szoku, że udało mi się ją skończyć. Sama nie wiem czemu tak długo to ciągnęłam. Chyba po prostu z czystej ciekawości końca, który okazał się niezadowalający.
BOHATEROWIE
Już dawno nie czytałam książki w której było tak wielu bohaterów tak irytujących i nudnych. Niby byli magiczni i tak dalej, ale mi wiało nudą na kilometr. Poza tym miałam wrażenie, że większość z nich miała nie równo pod sufitem. Serio. Główna bohaterka jak już raczyła się pojawić w książce, doprowadzała mnie do furii swoją naiwnością i przezroczystością. Sama nie wiem czemu ziałam do niej aż tak negatywnym uczuciem. Może to zmęczenie po tylu rozdziałach...
FABUŁA I STYL
Nie widzę nic magicznego w całej historii. Niby jest inna niż wszystkie, bo jednak ma coś co ją wyróżnia. Jednak jej styl jest tak dziwny, w tym złym znaczeniu, że w sumie nie ma to dużego znaczenia. Rozdziały były męczące i trudne do zrozumienia. Miałam też dość francuskich nazw ulic czy odnośników do innych rzeczy, bo dodatkowo plątały i tak skomplikowaną historię. Nie spodobało mi się też to, że nie widziałam większego sensu wgłębiania się w tak daleką rodzinę, bo nie zrozumiałam połączenia ich z przypadkiem Avy, oprócz tej całej magii. Sama nie wiem czy było drugie dno tych poszukiwań odpowiedzi na pytania, ale ja na pewno go nie znalazłam. Nie mam też pojęcia jakie powieść niosła ze sobą przesłanie. Morały jakieś były, ale przedstawione w tak dziwny sposób, że nie widzę w nich większego sensu. Do tego nie umiem jednoznacznie opowiedzieć co dokładnie działo się w książce.
PODSUMOWUJĄC
,,Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender" to powieść tak głupia i bezsensowna, że dziwię się, że ktokolwiek chciał ją wydać, a co dopiero tłumaczyć na inne języki, by dotarła do innych krajów. Nie rozumiem i nie mam zamiaru zrozumieć fenomenu tej historii. Jak dla mnie opowieść o Avie Lavender była nudna, dziwna i męcząca. Tak naprawdę nie wniosła nic do mojego życia, bo była tak dziwna, że nawet nie wiem do końca o czym była. Główna bohaterka pojawia się dopiero w połowie książki, do tego wywoływała same negatywne odczucia, więc nie zyskała w żadnym stopniu mojej sympatii. Jak dla mnie szkoda czasu na tę książkę, zwłaszcza, że jest tyle innych cudowności. Nie polecam, chyba, że chcecie zmarnować kilkadziesiąt godzin/dni swojego życia, bo nie sposób przeczytać jej na raz.
OCENA: 1/10 (beznadziejna)
Czytaliście tę książkę? Zamierzacie? Chętnie dowiem się co na jej temat sądzicie.
O rany jak dobrze, że to nie mój :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńzdecydowanie bym się na nią nie skusiła, tragedia :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka okazała się tak słaba, bo po tylu pozytywnych recenzjach też chciałam ją przeczytać i byłam jej naprawdę ciekawa.
OdpowiedzUsuńZawsze możesz spróbować, może akurat Tobie się spodoba ;)
UsuńOkładka bardzo przyciaga wzrok ale tresc juz nie specjalnie. Raczej nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/?m=1
:)
UsuńNie czytałam. Niby chcę, ale opinie o tej książce, które czytałam są w większości negatywne więc chyba zrezygnuję. Lepiej poświęcić ten czas na coś ciekawszego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
life-ishappiness.blogspot.com
Też tak myślę :)
UsuńTaka niska ocena? Słyszałam o książce, ale dzięki tej recenzji nie zamierzam jej czytać.
OdpowiedzUsuńhttp://weruczyta.blogspot.com/
:)
UsuńNo proszę, też już wiele opinii na temat tej książki czytałam i były same pozytywne, ale okazuje się, że jednak nie do końca jest tak idealnie, jak się zapowiada. Chociaż każdy ma inny gust i nie każdemu może ta historia przypasować. Ja jej jeszcze nie czytałam, w przyszłości mam zamiar, ale kiedy - tego jeszcze nie wiem. Ale ciekawe, po której stronie ja się opowiem, kiedy ją skończę, zobaczymy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na nową recenzję,
BOOK MOORNING
No teraz to mnie nie pocieszyłaś, bo książka przede mną. :(
OdpowiedzUsuń:(
UsuńMam podobne zdanie na temat tej książki- męcząca i nudna. Chociaż styl pisania autorki jest bardzo ładny, czułam wszystkie te zapachy z rodzinnej piekarni.
OdpowiedzUsuńJa nawet tego nie czułam :(
UsuńWidzę, że nic nie stracę, jeśli odpuszczę sobie tę książkę. Szczerze mówiąc, nic mnie do niej nie zachęca. Choć okładka całkiem ładna :)
OdpowiedzUsuń:D
UsuńO kurczę. Tego się nie spodziewałam. Chociaż w pewnym sensie Cię rozumiem, bo sama nie należę do osób, które toną w zachwytach nad tą książką. Czytałam ją dosyć dawno temu i niewiele zostało mi w pamięci, ale nie była ona moim zdaniem tak zachwycająca, jak wszyscy mówią. Wychodzi na to, że czasem nie warto ufać opiniom innych... :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i buziaki!
BOOKS OF SOULS
Najlepiej samemu przeczytać i się przekonać, bo właśnie jak widać z opiniami bywa różnie, można się nieźle przejechać... :/
UsuńCzytałam ją w zeszłym roku i w sumie... niewiele już z niej pamiętam. Wtedy oceniłam ją dość wysoko, a teraz się sama sobie dziwię :D
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt!
Zabookowany świat Pauli
Ja też tak czasami mam, że po czasie oceniłabym wyżej lub niżej ;)
UsuńTroszkę spóźnione, ale także wesołych Świąt :)
Nie czytałam, ale mam ochotę przeczytac. Chociaż czytając Twoją recenzję, to buzia opadła mi na sam dół...
OdpowiedzUsuńNie tego się spodziewałam. :(
P.S przepraszam za SPAM, ale nie miałam kiedy nadrobić komentarzy kiedy czytałam posty i teraz tak możesz wiesz, mieć dużo komentarzy ode mnie.;p
Zawsze możesz spróbować ;)
UsuńWłaśnie widzę ten spam, ale nic nie szkodzi ;)